Upss… Coś nie tak z Twoją przeglądarką
Do poprawnego wyświetlania formularza zalecana jest przeglądarka Chrome lub Safari.
Blog

Kariera w Comarch bez granic! – Relokacja do USA

Artur na tle Centrum Chicago

Poznajcie Artura Radko, od pięciu lat pracownika Comarch. Podobnie jak wielu zatrudnionych w spółce z Krakowa, otrzymał możliwość relokacji do USA. Jak wyglądała przeprowadzka, jakie były trudności? Przeczytajcie.

Artur, jak zaczęła się twoja przygoda ze Stanami Zjednoczonymi?

Swoją przygodę z Comarch rozpocząłem w 2017 roku na stanowisku analityka biznesowego ds. telekomunikacji. Zajmowałem się wówczas rozwojem i utrzymaniem produktów dla sektora OSS (Operation Support System), które były w dużej części rozwijane dla projektów w Ameryce Południowej. Praca przez kolejne lata przebiegała świetnie, dobrze odnalazłem się w krakowskiej spółce.

Na początku 2021 roku dostałem propozycję zmiany zakresu obowiązków. Mianowicie, miałem pomóc w rozwoju interface’ów do integracji z systemami klienta, tak aby wszystkie dane z poprzednich systemów zaciągnąć do naszego oprogramowania telekomunikacyjnego. Trafiłem do zespołu realizującego projekt dla kalifornijskiej spółki dostarczającej energię elektryczną i gaz do mieszkańców regionu.

Do moich zadań początkowo należało uczestnictwo w spotkaniach z klientem, mapowanie modelu klientów na nasz wewnętrzny format danych, a z czasem również większe zadania, takie jak analiza ‘end to end’ całego rozwiązania. Praca w nowym zespole była ekscytująca, wiele wyzwań, rozwiązywanie problemów kontrahentów. Niemniej, największą wadą pozostawała odmienna strefa czasowa. Słońce wschodzi nad zachodnim wybrzeżem USA dziewięć godzin później niż w Europie Środkowej. Gdy Kalifornijczycy zaczynali swój dzień pracy o 8.00 rano, w Polsce była już 17.00. Ponadto część mojego zespołu pracowała z Chicago.  Było to dość kłopotliwe.

W końcu, po kilku miesiącach działania, przełożeni zaproponowali, aby część zespołu pracująca dotychczas w Polsce przeniosła się do biura Comarch w USA. Decyzja o relokacji nie była łatwa. Lubię jednak wyzwania, a ponadto mam rodzinę w Stanach Zjednoczonych. Bywałem w Ameryce już wcześniej, znałem dobrze Chicago. Zatem, na propozycję odpowiedziałem pozytywnie. Pozostało jeszcze tylko sfinalizować dokumenty i rozpocząć nowy rozdział w karierze.

Jak wyglądał proces relokacji do USA? Czy wszystko przebiegało sprawnie?

Jeszcze przed samym wylotem musiałem odbyć szereg spotkań, by omówić szczegółowo status mojej relokacji. Musieliśmy ustalić, na jakich warunkach będę zatrudniony w Stanach, jakie będą mi przysługiwać benefity, czy otrzymam służbowe mieszkanie lub ekwiwalent ponoszonych kosztów wynajmu.

Do USA wyjechałem już w lutym 2022 roku, początkowo w formie delegacji zagranicznej. Nie był to łatwy czas. Wówczas wybuchła wojna w Ukrainie, zarówno Polska, jak i Stany Zjednoczone przeżywały szczyt zachorowań na Covid-19. By cokolwiek załatwić w Polsce, należało uzbroić się w cierpliwość. Delegacja w lutym nie była moją pierwszą, jednak była tą najdłuższą.

Aby przenieść się do USA i móc legalnie pracować, potrzeba odpowiedniego rodzaju wizy. Na szczęście nie musiałem się tym zajmować. Wszystkie dokumenty związane z formalną stroną relokacji do USA przygotowywała prawniczka z Waszyngtonu. Tutaj poza faktem procedur i czasu oczekiwania, nie było komplikacji. Niestety, właśnie ta ostatnia rzecz jest nieco frustrująca. Wszystkie dokumenty zostały wysłane do ambasady pod koniec grudnia 2021. Polecono mi wówczas oczekiwanie na wiadomość. Wstępna weryfikacja przebiegła pomyślnie, otrzymałem zgodę na relokację do USA i tak, 19 kwietnia przyleciałem do Stanów Zjednoczonych, by następnego dnia stać się oficjalnie pracownikiem Comarch Inc.

Opowiedz o początkach w Ameryce, co było najtrudniejszym wyzwaniem?

Pierwsze kroki zazwyczaj nie są proste. Comarch w USA zazwyczaj opłaca pracownikom relokowanym nocleg na pierwszy miesiąc, do wyboru jest hotel lub mieszkanie. Jest to świetna możliwość, by móc znaleźć własne M4. Zaraz po przylocie do Stanów Zjednoczonych trzeba wypożyczyć auto. W Ameryce transport miejski nie działa tak dobrze, jak w Europie. W wielu przypadkach pozostają jedynie bardzo drogie taksówki.

Ja mieszkanie wynająłem niedaleko trasy chicagowskiej kolei metropolitalnej, jest to rodzaj metra, z tą różnicą, że większość trasy biegnie powyżej gruntu. Dobrze się złożyło, że zarówno siedziba Comarch, jak i moje mieszkanie znajdują się blisko tej samej linii, przez co ominął mnie koszt wynajmu samochodu. Ponadto na początku pobytu w Stanach musiałem złożyć wniosek o SSN (Social Security Number). Jest to odpowiednik polskiego numeru PESEL.

Po przyjeździe należy zadbać również o założenie konta w banku, wynajęcie mieszkania, złożenie wniosku o ubezpieczenie zdrowotne. Dla nowicjusza nie jest to łatwe, ponieważ nie wszystko można zrobić przez Internet. Czasami należy na to poświęcić wiele czasu. Dodatkową trudnością jest konieczność załatwiania poszczególnych spraw w odpowiedniej kolejności. Np. nie można wyrobić SSN bez miejsca zamieszkania. Co więcej, należy potwierdzić ten adres, najlepiej rachunkiem za prąd czy gaz na swoje nazwisko.

Jakie są różnice pomiędzy pracą w Polsce a USA?

Jeśli chodzi o pracę, to nie widzę specjalnej różnicy między Stanami Zjednoczonymi a Polską. Jako pracownik relokowany mam nieco inne warunki zatrudnienia niż Amerykanie.  M.in. mam większy (polski) wymiar urlopu, zamiast amerykańskich dziesięciu i pięciu ‘sick leavs’ (czyli polskiego odpowiednika urlopu ‘na żądanie’).

Same warunki pracy są bardzo podobne.  Najbardziej zauważalna jest zmiana waluty, szczególnie odczuwalna podczas powrotów do rodziny w Polsce. Inflacja, co prawda nie jest taka wysoka jak w Polsce (18%), ale przyszła też tutaj. I choć słyszę na każdym kroku od Amerykanów „It is soooooo expensive now”, to dla mnie, który wcześniej w Stanach Zjednoczonych był albo na wakacjach, albo na delegacji, nie jest aż tak drogo. Największą zmianę widać na paliwie. Jeszcze w 2019 roku galon był po $1,95 teraz średnio to już $5,30.

A czy zauważyłeś jakieś znaczące różnice kulturowe pomiędzy Europą a USA?

Na pewno jest ich wiele. Nie zaskoczy Was pewnie fakt, iż w Comarch USA pracuje dużo Polaków, choć ostatnio staramy się zatrudniać Amerykanów i te proporcje nieco się zmieniają. Jeśli chodzi o mnie, to nie miałem problemu z przestawieniem się na kulturę pracy w Stanach Zjednoczonych, ponieważ bardzo podobnie pracujemy w Krakowie.

Jedną z rzeczy, która rzuca się w oczy, to ten czasami wymuszony small talk. Wiedziałem wcześniej, że jest on znacznie powszechniejszy w USA niż w Polsce, jednak uważam, że niekiedy jest on zbędny. Spokojnie można założyć, że jedna osoba na small talk (i to tylko na spotkaniach służbowych) traci około miesiąca w ciągu roku. Ten czas można byłoby wykorzystać na realne działanie w firmie. Niemniej, praca w krakowskim biurze oraz w Comarch Inc jest bardzo podobna.

Odnosząc się do różnic kulturowych szerzej, kiedy ludzie pytają mnie, co takiego fajnego jest w USA, czego nie ma w Polsce, to prostą odpowiedzią jest ‘lekkie podejście do życia’. Amerykanie np. nie mają nawyku oceniania wszystkiego i wszystkich. I nie mówię tu o sposobie prowadzenia auta, bo to w każdym kraju wszystkich denerwuje. W USA dużo swobodniej i odważniej można wyrażać siebie. Nikt nikogo nie namawia i nikomu nie sugeruje jaki sposób bycia jest najwłaściwszy. O i wiecie co? Amerykanie nie spędzają pół dnia na narzekaniu!

Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach europejskich, ale w Polsce bardzo rzadko organizuje się parady. W Stanach Zjednoczonych jest zupełnie inaczej. Amerykanie organizują je na niemal każdą okazję. Mam na myśli Halloween, Święta Bożego Narodzenia, Jarmark oraz oczywiście Dzień Świętego Patryka (który jest najhuczniej obchodzony właśnie w Chicago). Ponadto, podczas tego ostatniego wydarzenia odbywa się w wietrznym mieście słynne już na całym świecie farbowanie rzeki na zielono. Okazji do paradowania jest bez liku, a Amerykanie po prostu z tego korzystają i bawią się na niemal każdą okoliczność.

Nie mogę zapomnieć również o chyba największej paradzie w każdym amerykańskim mieście, jaka odbywa się z okazji Dnia Niepodległości (4 lipca). Kończy się zazwyczaj niezwykle charakterystycznym pokazem fajerwerków po zmroku.

Co byś poradził osobom myślącym o relokacji zagranicznej?

To na pewno nie jest łatwa decyzja. Należy wszystko dobrze przemyśleć i zaplanować. Z całą pewnością jednak relokacja daje wiele możliwości. Dla zespołów, które pracują w ramach innych stref czasowych, jest to wręcz wskazane. Możliwość pracy za granicą jest zawsze  okazją do rozwoju osobistego, poznawania nowych osób oraz budowania międzynarodowej siatki kontaktów.

Relokacja do USA to naprawdę ciekawa perspektywa na rozwój swojej kariery. Sam, na razie jestem za krótko w Stanach Zjednoczonych, żeby się zdecydować czy to jest to miejsce, które obiorę za swój azyl. Jeszcze  nie wiem, czy nie pójdę do mojego kierownika za rok, czy dwa i nie powiem mu: Słuchaj, masz może jakiś nowy ciekawy projekt? Wyślij mnie gdzieś, bo stany mi się znudziły!

Obecnie jako Comarch mamy dużo projektów na całym świecie. Ludzie są potrzebni na miejscu, ponieważ praca w różnych strefach jest bardzo trudna. Wielu pracowników naszej firmy otrzymuje propozycję relokacji i rozwoju biznesu za granicą. Myślę, że to wspaniała okazja, by przy okazji pracy w jednej firmie, podróżować, poznawać nowe kultury, nowych ludzi i uczyć się języków. Jestem przekonany, że relokacja do USA, ale też do innych państw może okazać się świetną przygodą.

Więcej o międzynarodowych karierach w Comarch przeczytasz w kolejnym artykule.

Najczęściej czytane w kategorii Praca w IT