Cześć, wystartowaliśmy z nowym cyklem podcastów Comarch Careeres. W każdym odcinku nie tylko przekazujemy Wam porcję informacji o różnych stanowiskach, ale także opowiadamy o ścieżkach kariery, projektach i możliwościach. Słuchając nas, dowiecie się, jakie umiejętności i doświadczenie warto posiadać.
Tomasz Grondal: Cześć, jestem Tomek! W Comarch pracuję prawię od 10 lat. Obecnie na stanowisku starszego Inżyniera systemowego. W tym podcaście chciałbym przedstawić, czym się zajmuję w zespole, do którego należę, jakie trzeba spełnić wymagania, żeby zostać inżynierem systemowym oraz jak przebiegała moja kariera w firmie.
Inżynier systemowy to potocznie zwany Admin. Tak, to ten gość, który ma władzę i siedzi w piwnicy. Dobra – żartowałem! Mamy normalny pokój z oknami i to z całkiem niezłym widokiem. Ale może bardziej o tym, czym się zajmujemy. W skrócie nasza rola polega na tym, aby inni mogli pracować. Zapewniamy, aby infrastruktura dla środowisk deweloperskich, oraz testowych, oraz same te środowiska działały bez problemów. A jak są problemy, to je eliminujemy. Rola dość często niewidoczna, ale bardzo odpowiedzialna. Nie myślcie, że tylko do tego się ograniczamy. Utrzymujemy także systemy wewnętrzne wspomagające prace innych zespołów, takie jak repozytoria GIT oraz SVN, systemy do ticketów, automatyzację prac i kompilacji na bazie Bamboo, czy Jenkinsa. No i bardzo ważny obszar – monitoring serwerów i aplikacji. Tu wykorzystujemy Zabbix oraz ELK stack. Opiniujemy także dla R&D wdrażanie rozwiązań w zakresie architektury, tak aby była niezawodna czy też współpracujmy nad tworzeniem rozwiązań chmurowych.
Tak, tak! Po części jesteśmy DevOpsami i korzystamy z takich technologii, jak Kubernetes, Ansible, OpenStack. Także można się u nas wyspecjalizować w różnych obszarach, jak hardware, systemy operacyjne, bazy danych, chmury czy też administracja aplikacjami. Zarówno in-house, jak i zewnętrznymi.
Osoby doświadczone z kompetencjami miękkimi, takimi jak komunikacja i prezentacja współpracują we wdrożeniach – bezpośrednio z klientem. Ich zadania polegają na dostosowaniu naszych rozwiązań do infrastruktury i wymagań klienta. Począwszy od wspólnego planowania, przez koordynację dostarczania różnych komponentów, takich jak sprzęt, systemy operacyjne, bazy danych i bezpieczeństwo, aż po instalację Comarch OSS i oddanie systemu do użytku użytkownikom końcowym. Ponadto w projektach gdzie klient chce przejąć administrację naszym oprogramowaniem, prowadzimy specjalistyczne szkolenia administracyjne obejmujące dostarczone rozwiązania. Klientów mamy zlokalizowanych na całym świecie i u każdego infrastruktura, albo wymagania są inne – dlatego wymagań nie brakuje. Na plus można uznać to, że co wdrożenie uczymy się czegoś nowego.
Pewnie myślicie, że skończyłem Informatykę? Nic bardziej mylnego. Chociaż bardzo pokrewny kierunek – Elektronikę i telekomunikację, ze specjalizacją sieci komputerowe i technologie Internetowe. Tak, bardzo blisko. Routery, switche i tym podobne. Ale w pracy nie mam z tym do czynienia. Przynajmniej nie bezpośrednio. Ale nie o tym chciałem mówić. Wróćmy do wykształcenia. Owszem, przydaje się wykształcenie informatyczne, ale widząc po moim przykładzie, tego czym aktualnie się zajmuję, nauczyłem się we własnym zakresie. Wystarczy mieć, jak to mówią umysł ścisły i chęć do chłonięcia wiedzy. Na pewno bardzo ważna jest umiejętność rozwiązywania problemów. Nie ma dnia, żebyśmy się z nimi nie spotykali. No cóż – taka rola. Skrupulatność, dokładność, ale też nieszablonowe myślenie i open mineded, znacznie pomagają w pracy na tym stanowisku, ale także ułatwiają komunikację z innymi członkami zespołów wdrożeniowych. No tak - komunikatywność jest bardzo ważna, zarówno w kontaktach wewnętrznych, jak i z klientami. Chyba nie muszę mówić, że w IT angielski to must have. Więc i tu bardzo się przydaje, czy to do kontaktu z klientem, czy do zrozumienia dokumentacji technicznej. Dodatkowym atutem są inne języki obce. W końcu mamy klientów na całym świecie. Fajnie, ale humanista też może powiedzieć, że to wszystko posiada. OK, ale musie też znać się na systemach operacyjnych, głównie: Linux, Red Hat, CentOS, bazach danych: Oracle, PostgreSQL, klasach aplikacyjnych, wirtualizacji, czy też ostatnio modnych kontenerach. No i warto mieć także wiedzę z zakresu sieci komputerowych. Znajomość systemów do automatyzacji czy monitoringu to duży bonus. No, ale bez tego można się oprzeć na starych, poczciwych skryptach. Tak jest – język skryptowy bash, Perl czy Python, chociaż na minimalnym poziomie jest potrzebny. Tak właściwie o wszystkich wymaganiach możecie przeczytać na naszej stronie internetowej w zakładce kariera.
Ogólnie po studiach myślałem, że będę tym gościem we flanelowej koszuli, siedzącym w piwnicy i patrzącym się całymi dniami na ekran komputera. Już do gimnazjum dużo czasu spędzałem przy komputerze. Na początku, proste strony html. Właściwie w Internecie nic więcej nie było, a żeby się do niego dostać, konieczny był specjalistyczny sprzęt w postaci modemu, który podczas połączenia blokował rodzicom połączenia telefoniczne. Następnie zainteresowałem się sieciami komputerowymi. Na osiedlu postanowiliśmy stworzyć sieć LAN ze stałym dostępem do Internetu. Chcieliśmy skorzystać z usługi SDI. Zawrotnej prędkości 115 kb/s. Rozwinięcie skrótu SDI to szybki dostęp do Internetu. Teraz to może wydawać się śmieszne. W tym samym czasie znajomy postawił u siebie w domu serwer i udostępnił mi konto. Wtedy zaczęła się moja przygoda z shellem oraz zacząłem programować strony w PHP z wykorzystaniem bazy MySQL. Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że wymienimy sprzętowy router na starego peceta z Linuxem. To właśnie wtedy rozwinąłem swoje umiejętności administracyjne. W czasie studiów programowałem dorywczo strony internetowe, ale już wtedy wiedziałem, że nie chcę z tym wiązać przyszłości. Na ostatnim roku znajomy dał mi znać, że w jednym dziale szukają inżyniera systemowego ze znajomością języka niemieckiego. Nie wiem do czego miałby mi się przydać ten język na tym stanowisku, ale w CV miałem wpisane. Okazało się, że klientem był operator z Niemiec. Po rozmowie kwalifikacyjnej dostałem tę pracę. Oczywiście okazało się, że z klientem jeszcze wtedy nie miałem kontaktu, a oficjalnym językiem i tak był angielski. Od razu rzucili mnie na głęboka wodę - wspieranie testów akceptacyjnych z klientem. Zespół, do którego dołączyłem, odpowiedzialny był za środowiska wewnętrzne, w tym za środowisko do UATów. Kolega, który miał mnie wdrażać, zachorował w pierwszym tygodniu mojej pracy, a harmonogram projektu przecież nie obejmował takich zdarzeń.
Następnie dołączyłem do zespołu Managed Services dla tego samego klienta i tam już obsługiwałem środowiska u klienta oraz prowadziłem testy wydajnościowe. Krótko po tym, ten sam klient postanowił zakupić produkt innej firmy, ale to my mieliśmy się zająć jego integracją. To była nowość, nikt w firmie nigdy z tym produktem nie pracował. Jako, że do poprzedniego projektu dołączyłem w trakcie, to chciałem zacząć cos od początku. Zgłosiłem się.
Do moich obowiązków doszły zadania związane z komunikacją i kontaktem z klientem. Już nie byłem skazany na ciemną piwnicę i ekran komputera. Cykliczne spotkania telekonferencyjne, ustalanie planów instalacji i akcji serwisowych. Rozwinąłem się pod kątem planowania i zarządzania. Wtedy też rozpoczęła się moja przygoda z prowadzeniem szkoleń oraz delegacjami do klientów i partnerów. Jako Telco OSS skupialiśmy się wtedy głównie na Europie. Za chwilę miał nastąpić boom i rozrost właściwie na cały świat.
Pojawił się projekt w Brazylii. To już było dostarczenie naszego oprogramowania. Bardzo chciałem do niego dołączyć, tym bardziej ze większość doświadczonych kolegów z Poznania miała brać w nim udział. Jakie było moje zaskoczenie, jak kierownictwo zaproponowało mi przejęcie tego projektu. Wykazałem się w poprzednich wdrożeniach, i teraz mogłem przejąć bardzo duży projekt do opieki w zakresie infrastruktury. Zainteresowanie w obszarze Ameryki Południowej było spore, i kolejne kraje z grupy telekomu postanowiły nam zaufać. Kolumbia, Chile, Peru i Argentyna. Koordynowałem spójność rozwiązań dla całego obszaru, a osobiście prowadziłem trzy z nich. Następnie przyszedł czas na powrót do europejskich projektów: Chorwacja, Białoruś, Niemcy.
Obecnie pracuję przy wdrożeniu projektu u klienta w Dubaju oraz wewnętrznie pracuję nad nowym systemem monitoringu, który lepiej sprawdzi się w środowisku microserwisow. Doglądam też systemu do automatyzacji zadań Jenkins oraz rozwijam wiedzę w zakresie rozwiązań chmurowych.
Uważam, że warto jest zmieniać zadania i projekty od czasu do czasu, tak aby nabrać świeżości i nie zasiedzieć się w jednym obszarze. Daje to oczywiście możliwości poznania różnych rozwiązań u różnych klientów i zapoznawania się z coraz to nowocześniejszymi technologiami.
Świat IT jest bardzo rozbudowany. Myślę, że każdy znajdzie swoją ścieżkę. Uważam, że wybór roli inżyniera systemowego, jest bardzo atrakcyjny, z tego względu, że poniekąd jest w samym środku i dotyka właściwie wszystkich obszarów IT. Działamy na styku z developerami, testerami, analitykami. Ściśle współpracujemy z Project Managerami oraz sprzedawcami, w celu dostosowania technicznych wymagań przedstawianych ofert, oraz planowania instalacji oraz akcji serwisowych. Naprawdę rola inżyniera systemowego pozwala poznać wszystko to co dookoła, i w razie chęci zmiany, daje pogląd na zadania i obowiązki na innych stanowiskach.
Nawet pozostając w obszarze roli inżyniera systemowego, jest tyle ścieżek rozwoju, że każdy znajdzie tą, która sprawia mu najwięcej przyjemności. Wspominałem już, że można się zając sprzętem, aplikacjami, czy też chmurą. Warto być na bieżąco z nowymi technologiami wchodzącymi na rynek IT. Bywają coraz bardziej rozbudowane, ale równocześnie nie należy zapominać o podstawach, gdyż to właśnie inżynier systemowy ma często wiedzę od A do Z o danym systemie, i warto wiedzieć, co się kryje pod spodem nowych rozbudowanych technologii.
Właśnie. Jeżeli mowa o nowych zaawansowanych technologiach, to warto wspomnieć o produkcie, który produkujemy i wdrażamy przez nasz sektor Telco OSS. Potocznie nazywa się Comarch OSS. OSS to Operations Support Systems, czyli systemy wspierające obsługę technicznych obszarów pracy operatora telekomunikacyjnego. Każdy z Was wie czym jest router, i pewnie niejeden z Was go konfigurował. Ale teraz wyobraźcie sobie, że trzeba skonfigurować 1000 routerów na raz. Czy to W związku z planowaną optymalizacją sieci, czy też nieplanowaną awarią jej części. W tym właśnie ułatwia pracę Comarch OSS.
Dobra spłyciłem to trochę, ale nie jestem sprzedawcą. To oprogramowanie potrafi znacznie bardziej usprawnić prace działów technicznych operatorów telekomunikacyjnych. Posiada wiele modułów: od systemu do inwentaryzacji z automatycznym pobieraniem konfiguracji z urządzeń sieciowych, przez planowanie sieci, aż do automatycznej konfiguracji sieci. Inżynier telekomunikacji musi tylko kliknąć przycisk OK. Dane prezentowane są na milion sposobów, od tabelek, po grafy i wizualizacje, na mapach kończąc. Możliwości są naprawdę przeogromne i każdy operator z pewnością znajdzie zastosowanie tego oprogramowania u siebie.
Dla osób pracujących przy produkcji czy wdrożeniu wyzwań nie brakuje. Z racji złożonej budowy systemu, jest mnóstwo potencjalnych miejsc, w których może pojawić się błąd, potrzebna jest optymalizacja, czy też customizacja pod klienta. Oprogramowanie pisane jest głównie w Javie z wykorzystaniem popularnych frameworków, w technologii mikroserwisów. Obecnie pracujemy nad całościowym przejściem do chmury. Jak już wspomniałem, w administracji korzystamy z wirtualizacji, automatyzacji oraz coraz częściej wspieramy się narzędziami infrastructure as a code. Nie zapominamy przy tym o podstawowych, sprawdzonych rozwiązaniach, które mogą być obecne u klientów, jak stary poczciwy system operacyjny, aplikacje oraz storage dostarczany z exportów NFS.
Dlatego ze spokojnym sumieniem jestem w stanie polecić prace w Telco OSS Comarch. Już na samym stanowisku inżyniera systemowego, mamy różnorakie ścieżki rozwoju. Kierownicy mają elastyczne podejście do pracowników, zarówno w zakresie obowiązków, godzin pracy, jak i możliwości zmiany roli, jaka się pełni. Pomimo dużej wielkości firmy, nie jesteśmy typową korporacją i uwagi pracowników mają znaczenie przy tworzeniu rozwiązań, a procesy np. zmiany stanowiska, nie są żmudne i czasochłonne. Dlatego tyle czasu wytrwałem w Comarch, pomimo tego, że w branży IT zmiana pracodawcy co dwa lata jest czymś zupełnie normalnym.
Ja mogłem tutaj zmieniać zadania i obszary równie często, tak aby poznać wiele technologii, ról i nie znudzić się zadaniami. Nie muszę chyba wspominać, że atmosfera jest świetna. Dużo jest osób, chcących pomagać innym. No i bardzo często spotykamy się po pracy, czy to na piwie, czy weekendowym wypadzie na narty. Niestety w obecnych czasach te aktywności są mocno ograniczone. Na pewno do nich wrócimy, gdy sytuacja się unormuje.
Życzę tego sobie i Wam, aby nastąpiło to jak najszybciej. Dzięki za wysłuchanie tego podcastu i do zobaczenia w Comarch.