Upss… Coś nie tak z Twoją przeglądarką
Do poprawnego wyświetlania formularza zalecana jest przeglądarka Chrome lub Safari.
Blog

Czym zajmuje się biuro Comarch w Chile?

Joanna-Lupa-z-rodzina-w-Chile

Poznajcie Joannę Lupę, Polkę mieszkającą od 2000 roku w Ameryce Południowej, a od sześciu lat związaną z Comarch w Chile. Zapytaliśmy Asię, kierowniczkę administracyjną w Santiago m.in. o społeczeństwo południowoamerykańskie oraz tamtejszy rynek IT.

Skąd wziął się pomysł, aby zamieszkać w Chile? Jak wyglądały Twoje początki w Santiago?

W 1998 poznałam na stypendium Erasmusa we Francji mojego przyszłego męża. Po roku znajomości w Antibes, a potem Lyonie i kolejnych miesiącach związku wirtualnego, kiedy ja kończyłam studia, a on mieszkał w USA i Chile, zdecydowaliśmy się zamieszkać w jednym miejscu.

Przyjeżdżając do Chile, nie mówiłam praktycznie po hiszpańsku, w nauce języka na pewno pomogła mi znajomość francuskiego. Dość szybko znalazłam też pracę jako nauczycielka angielskiego w jednym z lokalnych instytutów i dzięki temu poznałam całą masę cudzoziemców – wielu z nich w podobnej do mojej sytuacji, a także wielu chilijskich uczniów. Fakt posiadania własnych znajomych i nowych obowiązków zawodowych na pewno pomógł mi oswoić się z tym ogromnym miastem.

Jakim krajem jest Chile? Co jest Twoim zdaniem charakterystyczne dla klimatu tego południowoamerykańskiego państwa?

Warunki pracy i życia w Santiago nie odbiegają znacznie od standardów europejskich. Po przyjeździe zaskoczyło mnie kilka rzeczy. Przede wszystkim bardzo długie godziny pracy. W tutejszej mentalności bardziej liczy się to, ile godzin spędzasz w biurze niż to, ile faktycznie za ten czas zrobić. Poranna gazeta, kawa, długie lunche, kolejna kawa, itp. – są osoby, które kończą dzień roboczy nawet o 7 po południu. Co prawda pandemia mocno skorygowała problem produktywności w pracy, jednak jest on jeszcze zauważalny w niektórych branżach.


Inaczej wygląda praca w firmach zagranicznych. Pracownicy Comarch w Chile pracują nad dużymi projektami, co wymusza na nas duże skupienie na pracy i przywiązywanie uwagi do realnych efektów naszych działań.

Po przyjeździe do Ameryki Południowej musiałam też przyzwyczaić się do częstych komplementów, tzw. ‘Piropos’ padających ze wszystkich stron. Polacy są pod tym względem dużo bardziej powściągliwi. W Ameryce Południowej nie ma też zwyczaju zdejmowania obuwia w domach, a obrączkę ślubną nosi się na lewej ręce. Na ulicach Santiago wciąż można spotkać pucybutów, a w parkach – kataryniarzy.

Społeczeństwo Chilijskie nie różni się od innych narodów południowo-amerykańskich jeśli chodzi o punktualność – a raczej jej brak, zarówno w spotkaniach towarzyskich jak i biznesowych – to temat, z którym mam problemy do tej pory. Chociaż ponoć Chile i tak jest pod tym względem „poważniejsze” od innych krajów Ameryki Łacińskiej.

Jak wygląda rynek IT w Ameryce Południowej? Jak na tle kontynentu wypada Chile?

W Chile mamy bardzo duży wskaźnik cyfryzacji usług. Wiele spraw można bez trudu załatwić przez Internet. Nowoczesne technologie rozwinęły się tutaj nawet szybciej niż w Polsce czy Europie Zachodniej, dzięki temu jest to bardzo chłonny rynek dla firm technologicznych z całego świata, w tym dla Comarchu.

Ciężko jest też mówić o Chile jako osobnym rynku IT w Ameryce Południowej ponieważ obecnie nasz zespół współpracuje z klientami z całego kontynentu. Comarch w Chile na wielu poziomach bardzo mocno współpracuje z innymi spółkami z okolicy, wspólnie pracujemy nad projektami dla największych firm w regonie. Myślę, że rynek IT na kontynencie południowoamerykańskim bardzo silnie się rozwija. Społeczeństwo jest otwarte na nowe technologie, a firmy z tego korzystają.


Jeszcze do niedawna Comarch zapewniał obsługę informatyczną dla jednego z największych obserwatorium astronomicznego na świecie. Czy możesz opowiedzieć o tym projekcie?

Tak, to był największy projekt Comarchu w Chile w ostatnich latach. Zapewnialiśmy obsługę techniczną dla Obserwatorium Paranal należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego. Niemal połowa pracowników naszej firmy zaangażowana w ten projekt, była wówczas przypisana do obsługi teleskopu, a połowa pracowała dla biura organizacji ESO w Santiago.

Sam teleskop, a właściwie centrum astronomiczne w Paranal jest ciekawe. Położone jest ono w chilijskich Andach na wysokości 2635 m n. p. m. w Cerro Paranal, zaledwie 12 km od wybrzeży Pacyfiku. Centrum astronomiczne należy do jednego z największych na kontynencie, a dzięki swojemu położeniu, ma też unikatową wartość dla świata nauki. Pracownicy Comarch w Chile mieli wielokrotnie okazję zwiedzić Paranal podczas swojej pracy.

Jakie inne duże projekty realizował bądź realizuje Comarch w Ameryce Południowej?

W ostatnim czasie nasz zespół w Chile realizował wsparcie dla jednego z operatorów teleinformatycznych – Telefonici. Jest to jedno z największych w tej części świata przedsiębiorstwo dostarczające Internet, sygnał telewizyjny, telefonię komórkową i wiele innych. Do zespołu z Santiago należało wsparcie w procesie wdrażania i obsługi anten naziemnych nowej generacji.

Obecnie zespół Comarchu w Chile pracuje dla największych linii lotniczych w regionie. Podobnie zespół z Brazli wdraża rozwiązania Comarch w lokalnych liniach lotniczych ze wschodniej części kontynentu. W Meksyku naszym klientem jest jedna z największych fim branży telekomunikacyjenej. Nie sposób jest wymienić wszystkich, nawet tych największych projektów Comarchu w Ameryce Południowej. W sumie kilka zespołów, w tym ten z Santiago pracuje z kilkudziesięcioma klientami na całym kontynencie.

Poleciłabyś pracę w Ameryce Południowej?

Tak, jak najbardziej. Comarch w Chile m.in.  angażuje się regu

larnie w życie społeczne. Nasze biuro pomogło swego czasu w organizacji spotkania Polaków z okazji 11 listopada w Parque Intercomunal de la Reina (jednym z największych parków w Santiago. Zebrała się wówczas spora grupa osób, byli też przedstawiciele Ambasady RP i Związku Polaków w Chile.

Przy wyborze pracy w Chile, jak i szerzej w Ameryce Południowej, należy brać pod uwagę jednak różnice społeczne. Są one dużo bardziej widoczne niż w Europie. W miastach obok siebie występują bardzo biedne i niebezpieczne dzielnice tzw. Barrio alto, czyli sektory miasta, gdzie żyją najbogatsi.

Instytucje państwowe w Ameryce Południowej nie świadczą najwyższej jakości usługi i konieczne jest poleganie na prywatnych przedsiębiorstwach. W Chile dobrze to widać na przykładzie edukacji. Prywatne szkoły w Santiago są jednymi z lepszych na kontynencie. Poziom nauczania w placówkach publicznych jest natomiast bardzo niski. 

Chile jest krajem kontrastów, gdzie bardzo ważne jest dobre sytuowanie. Ponadto jest to wspaniały kraj z ponad 300 dniami słońca oraz bardzo przyjaznym klimatem.

A jak wygląda praca w Japonii? Przekonajcie się sami!

Dodaj komentarz

      Adres e-mail nie zostanie opublikowany
            Komentarze
            (0)

              Najczęściej czytane w kategorii Praca w IT